Polowanie rozpoczęła zbiórka przy leśnictwie Trąbki Wielkie. Przybyło 10 członków koła oraz sympatyk polowań kol. Krzysztof Wnęk z psem Czekanem, gończym polskim szkolonym do pracy z dzikami. Do odstrzału był byk, łania, dziki, lisy i jenoty.
W pierwszym miocie od leśnictwa do pola obyło się bez strzału. W drugim miocie, wzdłuż pól Trąbek Małych, strzelano do lisów, w tym Marek Kowalczyk, a widziano ich ze cztery, ale rezultatów nie było. Trzeci miot, to bagno w lesie i tu lisa strzelił Piotr Gawlicki, a po tym pędzeniu była przerwa na posiłek. W miocie czwartym wzdłuż szosy po drugiej jej stronie i w miocie piątym - cisza. Miot szósty był tym samym, w którym miesiąc temu były dziki. Tym razem ich nie było, a do lisa spudłował Marek Łagowski.
Miot siódmy to Zimna Góra i tu do dzików pudłowali Włodek Machczyński i Marek Kowalczyk oraz do lisa powtórnie Marek Łagowski. Ostatni miot w kierunku paśnika wzdłuż szosy obył się bez strzału, ale na samym jego początku do tyłu wyskoczył mały dziczek, którego Darek Literski nie zdażył strzelać. Na pokocie znalazł się tylko jeden lis i prowadzący ogłosił królem Piotra Gawlickiego, który strzelił tego lisa. Królem pudlarzy ogłoszono Marka Kowalczyka za nieudane strzały do lisa i dzika.