Tradycyjne otwarcie sezonu polowaniem zbiorowym na kaczki połączone zostało z obchodami jubileuszu 65-lecia istnienia naszego Koła. Na terenie domów myliwskich w Bartoszymlesie stanęły dwa namioty, w jednym wydawano na gorąco dzika i bigos oraz działał bufet piwny, a w drugim postawiono stoły i ławy. Podobnie wyposażono taras domku holenderskiego i wszyscy mogli schować się przed słońcem, które bardzo intensywnie dzisiaj operowało, a gdyby pogoda nie dopisała, to wszyscy mieliby schronienie przed deszczem. Zjechało 38 członków koła wraz z rodzinami, dwójka stażystów i gocie, a każdy otrzymał pomiątkowy button upamiętniający dzisiejsze spotkanie. Wydano 92 button'y i tylu uczestników miała dzisiejsza impreza, a wród nich dzieciaki w różnym wieku.
Polowano od godz. 7:00 do 10:00, żeby o 10:20 pokotem po polowaniu rozpocząć obchody jubileuszu. Królowie ex aequo, bracia Roman i Mariusz Dobkowie otrzymali medale króla polowania, a Agata odegrała na rogu właciwe sygnały. Po pokocie wszyscy zasiedli przy zastawionych już zimnymi zakąskami stołach, a prezes Piotr Gawlicki poprowadził częć bardziej oficjalną dzisiejszej imprezy.
Zaczął od powitania rodzin, w wród nich małżonek dwóch Kolegów, którzy odeszli do Krainy Wiecznych Łowów: Teresy Łyczak, wdowy po Gabrysiu Łyczaku oraz Krystyny Łąckiej, wdowy po Romanie Łąckim, które są dalej blisko spraw Koła i przyjechały na dzisiejsze spotkanie. Powitał następnie wszystkich przybyłych członków koła i pozostałe osoby. Przypomniał zebranym tych Kolegach, którzy w ostatnim 5-leciu odeszli do Krainy Wiecznych Łowów:
- Franciszka Dobka, podłowczego na obw. 222 (poprzednio 115), przez 42 lat członka Koła, który odszedł od nas 2/12/2008;
- Czesława Jasiukajća, członka Koła przez 10 lat, który odszedł od nas 13/06/2011;
- Waldemara Mazura, członka Koła przez 49 lat, który odszedł od nas 11/07/2011;
- Wiesława Ożoga, członka koła przez 15 lat do roku 1987 r., prezesa i łowczy, który zmarł 11/01/2013.
Zebrani powstali i podczas minuty ciszy wspomnieli tych Kolegów, którzy jubileuszu 65-lecia Koła nie doczekali.
Następnie Piotr Gawlicki przypomniał początki naszego Koła, które powstało 23 stycznia 1948 r. jako koło łowieckie przy fabryce Amada, istniejącej sprzed wojny, a dzisiaj zakładzie produkcyjnym Zakładów Tłuszczowych "Kruszwica" S.A., wczeniej w PRL-u Gdańskie Zakłady Tłuszczowe, a potem do 2006 roku ZPT OLVIT. Pierwszy zarząd Koła stanowili Tadeusz Morawski - prezes, Zbigniew Jarecki - v-ce prezes i łowczy, Stefan Kołaszewski - sekretarz i skarbnik, Tadeusz Hanak - gospodarz i Jan Pieróg - przewodniczący komisji rewizyjnej. Przywołał też jednego z członków tej komisji, Bronisława Pobereżko, później prezesa pod koniec lat 50-tych ub. wieku, który był w kole do 1968 r. i którego miał okazję poznać jako stażysta, a Koledzy Józek Stachowski i Jan Każyszka, mieli również okazji z nim razem polować. Z kolejnych zarządów Koła przypomniał nie żyjących już obecnie Kolegów: Franciszka Okońskiego, łowczego na przełomie lat 50-tych i 60-tych, Anatola Stefańskiego, łowczego od 1962 do 1968 r., Bolesława Cichockiego, prezesa od 1966 do 1972 r., Zenona Misiaka, członka zarządu lub KR przez 22 lata nieprzerwanie od 1960 do 1982 r., w tym prezesa przez 4 kadencje od 1974 do 1982 r., Kazimierza Rutkowskiego, członka zarządu lub KR przez sumarycznie 31 lat na wszystkich stanowiskach z wyjątkiem prezesa, Wiesława Ożóga, prezes dwóch kadencji od 1982 do 1986 r. i Jana Grynia w zarządzie nieprzerwanie 11 lat, w tym 9 lat jako łowczego.
Nastęnie wymienił tych, którzy ciągle jeszcze polują, a w przeszłoci kierowali Kołem, wymieniając: Jana Lewandowskiego, członka zarządu lub KR przez 27 lat, w tym przez 11 lat nieprzerwanie łowczego w latach 1986 - 1997 r., Hieronima Chodkowskiego, członka zarządu lub KR nieprzerwanie przez 17 lat, w tym przez 15 lat skarbnika, Jerzego Makowskiego, członka zarządu lub KR przez 20 lat, obecnie skarbnika, Marka Szymborskiego, w zarządach 13 lat, Ireneusza Ożoga, członka zarządu lub KR przez 13 lat, obecnie sekretarza, a w końcu swoją osobę, 27 lat członka zarządu lub KR Koła, z czego w zarządzie 26 lat, pierwszy raz w kadencji 1972 - 1974 jako skarbnika i przez 15 lat prezesa. Ale przecież nie tylko wymienieni członkowie organów Koła, ale też inni pracowali dla koła i polowali w nim przez długie lata. Dla wszystkich tych, którzy są członkami koła z ponad 30 letnim stażem przygotowane zostały okolicznociowe dyplomy i otrzymali je z rąk prezesa oraz łowczego Romana Dobka: - Marek Kowalczyk, 33 lata stażu,
- Mirosław Wojnałowicz, 33 lata stażu,
- Romuald Zygmański, 33 lata stażu,
- Andrzej Nowacki, 34 lata stażu,
- Józef Usewicz, 35 lat stażu,
- Jerzy Makowski, 35 lat stażu,
- Hieronim Chodkowski, 35 lat stażu,
- Ireneusz Ożóg, 36 lat stażu,
- Jan Lewandowski, 41 lat stażu,
- Gerard Wrycza-Rekowski, 44 lata stażu,
- Piotr Gawlicki, 44 lata stażu,
- Jan Każyszka, 50 lat stażu,
- Józef Stachowski, 51 lat stażu.
Szczególnie serdeczne gratulacje i ciepłe słowa usłyszał Józef Usewicz, który pomimo słusznego wieku 93 lat, jako najstarszy wiekiem członek koła przybył na dzisiejszą uroczystoć. Przygotowano również dwa okolicznociowe dyplomy nie tyle za staż członkowski, bo dla Kolegów, o stosunkowo krótkim stażu łowieckim, którzy w Kole potrafią pokazać co ponad przeciętnoć, stając przed wyzwaniem jakie niesie za sobą trudna koegzystencja rolnictwa i łowiectwa. Koło o nich również pamięta, bo nie będzie łowiectwa bez rolnictwa i dlatego Kolegów Romana Bogdanowicza i Andrzej Dończyka wyróżniono dyplomami za umiejętnoć godzenia rolnictwa i łowiectwa w naszych obwodach, nieobecnych dzisiaj ze względu na prace polowe.
Prezes przypomniał również zebranym, że polowanie to również współzawodnictwo, stąd nagradzanie królów polowań i warto wspomnieć kto przez ostatnie 15 lat odstrzelił największą liczbę zwierzyny grubej. Byli to Koledzy Ireneusz Ożóg, ogłoszony vice-królem i Roman Dobek, ogłoszony królem tego okresu. W latach 1998 - 2013 Ireneusz Ożóg strzelił 20 jeleni, 76 saren i 77 dzików, razem 173 sztuki. W tym samym czasie Roman Dobek strzelił 34 jelenie, 108 saren i 84 dziki, razem 226 sztuk. Oboje otrzymali szklane statuetki, na których zostały odnotowane ich osiągnięcia. Kończąc częć oficjalną prezes pokazał zebranym przyniesiony przez Witolda Żagiella egzemplarz Łowca Polskiego z 1988 r., w którym notatkę z obchodów 40-lecia koła zamiecił nasz były członek Jan Gondek i notatkę tę odczytał zebranym. Kończąc Piotr Gawlicki podziękował grupie młodych stażem członków Koła, która przygotowała obchody i pilnowała wszystkich prac organizacyjnych wczeniej i w tym dniu. Byli to pod kierownictwem Rafała Wryczy-Rekowskiego: Agata Murawska, Andrzej Kistowski, Marek Stiller, Krzysztof Szewczyk, Krzysztof Sulima i Łukasz Wasiszek. Oprawę muzyczną i nagłonienie przygotował i poprowadził stażysta Robert Literski.
Następnie o głos poprosił Witols Żagiell, były członek naszego Koła w czasach, kiedy pracował w lenictwie Trąbki Wielkie i wieloletni prezes KŁ Ogar w Sopocie. Zacytował obszerny fragment "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza oraz kilka swoich własnych wierszy o łowiectwie. Wspomnienia zmobilizowały Józefa Stachowskiego, ze stażem 51 lat w Kole, do wspomnień o zdarzeniach z przeszłoci. Opowiedział historię szarży dzika na strażnika łowieckiego sprzed kilkudziesięciu lat i okazało się, że uczestnikiem tego zdarzenia był również prezes Koła Piotr Gawlicki, który wówczas jeszcze jako kilkunastoletni naganiacz brał udział w tym polowaniu i był naocznym wiadkiem zdarzenia. Mógł więc opisać to zdarzenie ze szczegółami, przypominając, że na dzika wdepnął po kilkudziesięciu metrach w miocie wzdłuż łąki i rowu w Zagajnikach Gołębiewskich. Dzik poszedł do tyłu, gdzie strzelał go Bolesław Cichocki, a po pędzeniu za poszukiwanie dzika, nie czekając na psy, zabrał się strażnik Hoffman, a wraz z nim niedowiadczony jeszcze przyszły prezes. Szukany dzik leżał kilkanacie metrów za miotem, w gęstych choinkach sosnowych i po chwili nogi strażnika pokazały się nad ich wierzchołkami, bo dzik podrzucił go do góry przecinając krocze i konieczne było wezwanie pogotowia z szycie w szpitalu. Prezes, wówczas nastolatek był nie więcej jak kilka metrów od zaatakowanego strażnika, a trzymany w ręku nóż niewiele by mu pomógł, gdyby to jego zaatakował ten dzik. Teraz myliwi już tylko z psami i bez naganki, obstawili miot, a uchodzący z niego dzik, zaatakował Zenona Misiaka, który dwukrotnie z dubeltówki do niego spudłował na sztych, a dzik przeciął mu po klindze pochwę noża z boku na pasku. Dzik przeszedł do lasu Wymysłowa i był tropiony wpierw przez Jurka Godlewskeigo, a potem Anatola Stefańskiego, żeby zostać zastrzelonym przez tego ostatniego w podchodzie na kolanach w zagajniku wzdłuż obecnego rej. 1 Wymysłowa, strzałem w głowę przez szablę i fajkę do szarżującego na niego dzika. Szabla i fajka z drugiej strony są ciągle w posiadaniu prezesa, który otrzymał je od Bolesława Cichockiego. Dodatkowo Piotr Gawlicki opowiedział zebranym o drugim wypadku z dzikiem, który miał miejsce w historii Koła. Janusz Kuncewicz strzelał do dzika w Postołowie, przy bagnie obok obecnego gospodarstwa Janusza Armatowskeigo, a kiedy poszedł go poszukać dzik zaszarżował i przewrócił Janusza, tnąc go po plecach przez zimowe ubranie do żeber. Był przy nim wówczas naganiacz, jeszcze stażysta, Gabry Łyczak, który podniósł broń Janusza opuszczoną na ziemię i dostrzelił z niej dzika, ratujac Janusza przed powtórną szarżą. Janusz Kuncewicz tę przygodę przepłacił 3-tygodniowym pobytem w szpitalu.
Po tych, było nie było, dramatycznych wspomnieniach można było kontynuować biesiadę, bo włanie przywieziono 3 upieczone dziki. Jeden największy pieczony w całoci i dwa mniejsze w postaci rolad bez koci. Tak się złożyło, że strzelcami tych dzików byli królowie 15-lecia: Irek Ożóg, tego dużego i Roman Dobek, tych dwóch mniejszych. Cały czas zebranym przygrywała muzyka, a po posiłku znaleźli się chętni do piewów przy gitarze, przy której prym wiódł Witek Żagiell.
Mniej więcej w południe Agata zagrała na rogu, wzywając myliwych na zbiórkę. Na zbiórce okazało się, że zarząd z organizatorami przygotowali dla wszystkich myliwych niespodziankę w postaci upominków, którymi były ostro pomarańczowe szaliki z polaru, z wyszytą dedykacją 65-lecia KŁ Cietrzew i latami 1948 - 2013. Szaliki te to nie tylko pamiątka, ale i użyteczny jaskrawy element, niezbędny na polowaniach zbiorowych. Po rozdaniu szalików, któremu asystował z aparatem Marek Sztiller, uwiecznając każdego obdarowanego, biesiada trwała dalej. W godzinach popołudniowych uczestnicy zaczęli się rozjeżdżać, a impreza była planowana do godz. 17:00, lecz najtrwalsi dotrwali do nocy, aby przenocować w domku. Organizatorzy zwinęli namioty wieczorem i na następny dzień pozostało tylko wywiezienie zebranych w worki mieci. Teraz do następnej okrągłej rocznicy 70-lecia jeszcze 5 lat, ale udane spotkanie myliwych i ich rodzin trzeba będzie powtarzać co roku, bo dopytywały się o nie rodziny i poszczególni członkowie koła. Do zobaczenia więc za rok.
|