28/12/2002

Polowanie w leśnictwie Trąbki Wielkie, obw. 84.


Obecni na polowaniu:

Pokot:
  1. Piotr Gawlicki, prezes, prowadzący
  2. Jan Gryń, łowczy
  3. Marek Szymborski, skarbnik
  4. Jerzy Makowski, sekretarz
  5. Roman Łącki, przew. kom. rew.
  6. Artur Słubik, niezrzeszony
  7. Jarosław Jasiukajć, KŁ Cyranka
  8. Władysław Caboń
  9. Paweł Caboń
  10. Marek Kowalczyk
  11. Zygmunt Kowalczyk
  1. Piotr Lubiński
  2. Tomasz Łącki
  3. Edmund Nieżórawski
  4. Andrzej Nowacki
  5. Ireneusz Ożóg
  6. Józef Stachowski
  7. Andrzej Szreder
  8. Zbigniew Szymborski
  9. Romuald Zygmański
  10. Czesław Jasiukajć, organizator
  11. Janusz Zarzycki, organizator
  • dzik x 1, Romuald Zygmański, król
  •    lis x 1, Jan Gryń
  •    lis x 1, Paweł Caboń
  •    lis x 1, Artur Słubik
Na polowanie do leśnictwa Trąbki Wielkie przyjechało 22 myśliwych. To największa ich ilość na polowaniu w bieżący roku, chociaż warunki dojazdu były bardzo trudne. Po kilku tygodnaich bardzo niskich temperatur, przez całą noc i ranek padał deszcz, tworząc na niektórych szosach niebezpieczne lodowiska. Koledzy z obw. 115 spóźnili się z tego powodu na zbórkę. Wykonany już plan odstrzału jeleni oraz brak w planie polowania saren zdeterminowały, że polujemy dzisiaj przede wszystkim na dziki i tylko warchlaki oraz lisy. O tym, że sa w lesie dziki nie trzeba było nikogo przekonywać, bo las sam mówił za siebie.

Prowadził dzisiejsze polowanie prezes Piotr Gawlicki, który na odprawie zakreślił szczegółowy plan polowania, zapowiadając 7 miotów z posiłkiem po miocie trzecim. Informacja była na tyle precyzyjna, że poniektórzy stwierdzili, że całe polowanie już się odbyło i można je zamykać. W pierwszym miocie, który objął zwyczajowo brane odzielnie dwa mioty wzdłuż szosy po prawej stronie do lisa strzelał Tomek Łącki, ale w miocie były dziki, z których duży odyniec wyszedł bezpieczny przez szosę obok Władka Cabonia, a dwa małe cofnęły się do tyłu. Były również łanie. Drugim miotem była Zimna Góra, ale oprócz spudłowanego lisa w miocie zwierza nie było. W miocie trzecim była chmara jeleni, w tym dwa młode byki, które wychodziły na strzał, ale dzisiaj były one bezpieczne, a lisa z kuli strzelił Paweł Caboń, rozrywając go na dwie cześci. Czwarty i piąty miot już po posiłku i po lewej stronie lasu nie miały specjalnie żadnej historii. Ta miała powstać w mocie następnym, w samym rogu lasu od wsi Kaczki.

Miot był długi i co rusz odzywały się strzały, wskazując na ruchy lisów bądź dzików w pobliżu linii myśliwych. Na sam zaś koniec duża watacha rozbiegła się na dwie strony powodując prawdziwą kanonadę. Efekt jej był jednak mizerny, padł tylko jeden warchlak, a pozostałe nie drasnięte, co łatwo widać było na śniegu, uciekły bezpiecznie za lochą. Strzelało bardzo wielu myśliwych i trudno ich wszystkich wymienić, ale warto wspomnieć, że do lisów i dzików pudłował m.in. Andrzej Nowacki, ogłoszony później królem pudlarzy. Podsumowując ten miot strzelono 2 lisy i jednego dzika. Strzelcem dzika był Romek Zygmański, a lisy strzelili Jan Gryń oraz Artur Słabik. Nastepny, ostatni już miot minął bez strzału i myśliwi mogli zejść się na pokot. Jeszcze tylko życzenia z okazji nowego roku przy dużej butelce szampana od Czesława Jasiukajcia i myśliwi rozjechali się do domu.



Leśniczówka Trąbki Wielkie.

Odprawa przed polowaniem.

Las zapowiada dobre polowanie.

Strzelony lis.


Jest drugi lis.

Złom dla króla.

Dzisiejszy król.

Pokot


Medal dla króla pudlarzy

Medal dla króla.

Ważenie dzika.

Otrąbienie pokotu.


Strona główna Kronika 2002/2003